Często spotykamy w życiu tą 'jedyną' osobę dla której wszystko inne przestaje mieć znaczenie.. myśląc irracjonalnie, chcemy dobra tej osoby, chcąc oddać to co najcenniejsze, aby tylko ona była z nami obecna.. gubimy swoje człowieczeństwo, bo zaślepia nas świadomość, że ktoś może być tą drugą częścią nas.. nie mając żadnego poparcia, pewności że ta osoba jest nam pisana, dajemy siebie na szalę uczuć.. nie wiedząc czy nasze uczucia wrócą, czy przepadną.. Odrodzenie uczuć, pewności siebie, chęci oddania ponownie tych uczuć to bardzo długie i żmudne w czasie czynności.. bo nigdy nie będziemy tacy sami po zmianach jakie nastąpiły przez bieg czasu.. Pytanie czy chcemy Kochać ale poprzez cierpienie i niepewność? Czy Miłość jest tą niepewnością że rano się obudzimy i ktoś z nami nadal będzie? Czy uczucie jest pytaniem o nas, o to jak postępujemy z drugą osobą która nie jest wiadomo czy jest nam pisana? Czy Miłość i uczucie, przyzwyczajenie jest pytaniem o to czy chcemy tego? Co zrobić jak nie jesteśmy pewni tego, czy coś jest nam dane, czy to tylko krótki epizod? Czy ból jest częścią troski o to, co najważniejsze? O nowe dni z kimś kto nam jest najważniejszy, ból sprawia że jesteśmy ludźmi i sprawia w nas chęć do działania?
Chciałbym umrzeć we śnie Ale pewnie skutki naszych poczynań dojrzeją jak wino, one nie przeminą, zresztą, mógłbym tu całą piosenkę pięć dwa wrzucić. Jestem typowym Polakiem. Narzekam. Wkurwia mnie frustracja, że jak zacząłem I poczułem że to ma sens, to ktoś mi pokazuje że nie, nie ma kurwa sensu Czy to dotyczy Polaków, malkontentów czy innych grup narodowościowych? Czy to Słowianie to takie niecierpliwe? Znowu pisze Bug wie o czym. Kaczka O kurde. Niedokończone dzieło. Na później.
Komentarze
Prześlij komentarz