Czasem wstając z rana mam ochotę sam sobą cisnąć mordą o ścianę, aby nie żyć w tym durnym świecie praca/dom, doprowadza mnie to do jebanej kurwicy, to że muszę udawać że jest spoko w robocie a tak naprawdę wkurwia mnie wszystko, od dojazdów po ludzi, po prostu chciałbym sobą cisnąć w tą ścianę, powtarzając się, czasem chciałbym po prostu raz a porządnie zasnąć.. Ale wiem że nie mogę, mam dla kogo żyć, to jest najgorsze i najpiękniejsze zarazem.. Mogę wstawać rano, mieć nowe wyzwania, mieć świadomość że jestem kupą atomów sklejonych w ciele, z organami, kośćmi, krwią. Wiem że jestem kurwa wyjątkowy, wyjątkowo nieznośny, niepraktyczny, nie umiem nie powiedzieć co myślę, to jest wielki plus asertywności której mam czasem aż za dużo, EH. Czasem te za dużo sprawia że mam to w dupie i po prostu sobie słucham pierdolenia o wszystkim i niczym jednocześnie, jebać. Gdyby nie to, że w bilard mam skupienie, coś czego szukałem długo długo i jest ze mną, jest zajebiście. Tylko jeszcze dlatego nie rzuciłem swoim tępym ryjem o ścianę, bo szkoda mi pracy którą włoży majster aby umyć krew ze ścian przy remoncie. Ten rok jest o wiele lepszy niż tamten, to w pewnym sensie moja spowiedź ale nie umieram, święty spokój. Mam pieseła którego kocham, mamę której jestem wdzięczny za to jaki jestem, za to że będąc nie raz w dupie po same łokcie, ona mi pomagała. Zawsze mi chciała pomóc. Zmieniłem wszystko, zaczynając od modelu telefonu, kończąc na ludziach, to jest dobra zmiana, pierdolić to co było, oczywiście.. pewnych rzeczy nie przeskoczymy ale kij z tym. Jest dobrze i liczę że będzie tylko lepiej.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga