Nadal nie wiem czemu jest przy mnie, robię co raz coś głupiego, jestem egoistą, nie wierzę w siebie.. mimo wszystko ona jest, nie ucieka, wierzy we mnie bardziej niż ja kiedykolwiek wierzyłem w siebie, mimo że uważa że nie jest godna tego co ma, dla mnie ma zbyt mało, powinna mieć za swoje dobro więcej, powinna być pewna siebie.. jest Piękna, Kochana, nie krzyczy na mnie, wyrozumiałością mogłaby obdzielić kilkadziesiąt osób, nigdy nie narzeka i nie płacze, ciągle spotyka ją coś złego, mimo tego nie odpuszcza, idzie na przód i.. spotkała mnie, ja ją tylko spowalniam, wydaje mi się że idziemy w przód, przeze mnie stoimy w miejscu albo i się cofamy.. chciałbym tak bardzo aby na na zawsze w moim miejscu że jestem chyba gotów zmienić swoje życie w kilka momentów, dla nieskończonej ilości momentów, dla niej chciałbym być dobrym człowiekiem, jedynym moim problemem jest to, że jedyne co potrafię zasiać.. jest chaos, niepewność i destrukcja całej relacji, budujemy ją wspólnie, czyn za czynem, wkładamy w nie dobro a ja jednym egoistycznym pomysłem niszcze wszystko, gdyby nie to że jest najcudowniejszą osoba na świecie, już by jej przy mnie nie było, umie wybaczyć i nie być zła, mimo że nie zasłużyłem na jej dobro..
Chciałbym umrzeć we śnie Ale pewnie skutki naszych poczynań dojrzeją jak wino, one nie przeminą, zresztą, mógłbym tu całą piosenkę pięć dwa wrzucić. Jestem typowym Polakiem. Narzekam. Wkurwia mnie frustracja, że jak zacząłem I poczułem że to ma sens, to ktoś mi pokazuje że nie, nie ma kurwa sensu Czy to dotyczy Polaków, malkontentów czy innych grup narodowościowych? Czy to Słowianie to takie niecierpliwe? Znowu pisze Bug wie o czym. Kaczka O kurde. Niedokończone dzieło. Na później.
Komentarze
Prześlij komentarz